Wokół Toru(33): Robert Lambert nie chce isć do Ekstraligi

29.09.2018, 09:48

Żużlowcy Zdunek Wybrzeża Gdańsk nie awansowali do play off i zakończyli już tegoroczne rozgrywki. Sezon jednak trwa dalej i we wszystkich ośrodkach cały czas coś się dzieje. Jedni walczą na torze o awans a drudzy rozmyślają nad budową sładu na przyszły sezon. Jak co tydzień postanowiliśmy sprawdzić co słychać u naszych rywali.

Speed Car Motor Lublin udowodnił, że pierwsze miejsce zajęte po rundzie zasadniczej nie było dziełem przypadku. W rewanżowym meczu finałowym „Koziołki” z nawiązką odrobiły straty z Rybnika i w wielkim stylu zameldowały się w PGE Ekstralidze. Działacze klubu z Lublina nie czekają i od razu zaczęli budowę składu na nowy sezon. W drużynie zostaje Andreas Jonsson, który podzielił się tą informacją z kibicami za pośrednictwem klubowego fanpage’a. W tegoroczne wyniki duży wkład miał także Robert Lambert w przypadku Brytyjczyka sytuacja jest jednak nieco bardziej skomplikowana. –„Mój plan był taki, żeby pojeździć jeszcze przez rok na poziomie pierwszoligowym. Możliwe, że zdecyduje się na występy wraz ze Speed Car Motorem w PGE Ekstralidze, bo klub jest wspaniały. Jednak na pewno w najlepszej lidze świata będzie bardzo ciężko. Muszę zastanowić się nad swoją przyszłością jak już zakończę starty w tym roku”. – stwierdził Lambert w rozmowie dla strony klubowej.

Prezes Krzysztof Mrozek przed meczem finałowym w jednym z wywiadów został zapytany o hasło bojowe swojego zespołu, bez dłuższego zastanowienia odparł, że ma na to wy****e. Zachowanie prezesa Mrozka wywołało sporą dyskusję. Portal Sportowefakty.wp.pl stworzył w tym celu ankietę w której trzeba było wskazać czy popiera się zachowanie Mrozka czy nie. Zdecydowana większość fanów nie popiera wulgaryzmów przed kamerami. Ciekawe czy przed niedzielnym spotkaniem barażowym Rybniczanie wymyślili już nowe hasło.

W niedzielę bój o pozostanie w Nice PLŻ stoczy także Polonia Piła. Działacze siódmego zespołu ostatnich rozgrywek podchodzą do meczu barażowego bardzo poważnie i widać, że zależy im na tym, aby pierwsza liga została w mieście na kolejny rok. Pilanie specjalnie na dwa ostatnie spotkania wypożyczyli z Częstochowy Andreasa Lyagera, który ma zastąpić w składzie Pawla Lagutę. Duńczyk  większość spotkań w PGE Ekstralidze oglądał z parku maszyn i nie ukrywa, że na przyszły sezon szuka klubu w którym mógłby regularnie startować. Dobry występ w barażach może być dla niego przepustką do dłuższej współpracy z klubem z Piły.

Turniej o Koronę Bolesława Chrobrego przeszedł już do historii Oskar Fajfer oddał koronę w ręce Macieja Janowskiego. Przy okazji turnieju Mirosław Jabłoński mógł sprawdzić się w nowej roli. Tym razem został wykładowcą i wtajemniczał w tajniki sportu żużlowego pracowników jednej z firm sponsorującej turniej. Jabłoński kolejny raz udowodnił, że jest człowiekiem wielu talentów – zgromadzona widownia bardzo dobrze się bawiła. Gdyby kiedykolwiek powstał kierunek taki jak żuzlologia mamy już kandydata na dziekana wydziału.

Orzeł Łódź w tym roku jechał zdecydowanie poniżej oczekiwań. Jednym z zawodników, który nie trafił z formą był bez wątpienia Robert Miśkowiak. Przez lata jeden z najlepszych krajowych zawodników zaplecza PGE Ekstraligi w tym sezonie pojechał tylko w 3 meczach ligowych. Doświadczony żużlowiec w wywiadzie dla klubowej strony krótko podsumował miniony sezon – „Odjechałem trzy mecze ligowe. Nie wiem, czy byłem dobry, czy też słaby. Pierwszy raz nie potrafię tego ocenić, bo nie jechałem spotkania za spotkaniem. A wtedy nie można ocenić, jaki skutek odnoszą wprowadzane zmiany. Później przyszła jeszcze ta długa przerwa, kiedy czekaliśmy na inaugurację na nowym stadionie. To wszystko nie pomagało w złapaniu rytmu. Kiedy myślałem, że w końcu ruszymy, to złapałem kontuzje. Szczerze? To jeden z najgorszych sezonów w mojej karierze”.

Autor: Tomasz Werbel