Śladami przeszłości (3): Henryk Żyto

07.03.2019, 15:47

Mija kolejny tydzień, i czas na naszego kolejnego zawodnika! Powrót do przeszłości to cykl w którym przedstawiamy sylwetki byłych zawodników wybrzeża, którzy skończyli już karierę. Dzisiaj pod lupę bierzemy postać ś.p Henryka Żyto- trenera, legendy i wieloletniego zawodnika naszego klubu.

Historia legendy

Gdyby spytać kibica Wybrzeża z krótkim stażem kim jest Henryk Żyto, napewno uzyskalibyśmy odpowiedź, że legendą. Jednak przybliżyć historię tego znamienitego sportowca mogłoby być mu ciężko, gdyż jest to żużlowiec z innej epoki. Henryk Żyto urodził się w 1936 roku w miejscowości Poniece, swoją karierę żużlową rozpoczął w wieku siedemnastu lat. Jest wychowankiem Unii Leszno i tam zbierał pierwsze żużlowe szlify. Szybko stał się wiodącą postacią drużyny i jednym z ulubieńców leszczyńskiej publiczności - Kiedy Henia zawiesili to kibice bardzo się buntowali, kiedy szliśmy na stadion cała procesja za nami była, przynosili nawet kwiaty- wspominała w jednym z wywiadów żona pana Henryka. Z leszczynianami zdobywał liczne trofea, medale DMPJ jak i indywidualne osiągnięcia. W wieku dwudziestu jeden lat zadebiutował w reprezentacji Polski by cztery lata później zostać na torze we Wrocławiu drużynowym mistrzem świata. W tym samym sezonie lecz nieco wcześniej wywalczył też tytuł drugiego wicemistrza kraju.

Budowanie „pomnika” w Gdańsku

Po niesłychanie sensacyjnym transferze z Leszna pan Henryk trafił do Gdańska. Sam zawodnik nie ukrywał, że środowisko leszczyńskich kibiców z wielką dozą niezadowolenia przyjęła ten transfer, był przecież wychowankiem klubu, idolem tamtejszych fanów, którzy nie mogli pogodzić się z jego odejściem. Pan Henryk szybko zaaklimatyzował się po przenosinach. Można powiedzieć, że od pierwszych minut budował swój tytułowy „pomnik” z ody Horacego. Takich żużlowców jak on w Gdańsku było mało, przychodził w końcu do klubu jako zdobywca drużynowego mistrzostwa świata. Wszyscy liczyli na jego rady, pomysły i jazdę, nie zawiedli się. Wiecznie uśmiechnięty Henryk Żyto spłacał swój transfer z nawiązką. Już w pierwszym sezonie w barwach ekipy z Gdańska zdobył z drużyną drugie v-ce mistrzostwo Polski. Do jego sukcesów w kevlarze Wybrzeża doliczyć można dwa wicemistrzostwa polski i czwarte miejsce w krajowych indywidualnych mistrzostwach. Na torze odznaczał się walecznością, sprytem i nieugiętością lwa, zawsze jednak jeździł fair, wiedział, że na torze nie jest sam. Tak jak i w Lesznie kibice pokochali go szybko, również koledzy z toru bardzo cenili sobie jego osobę, jako człowieka, jako sportowca. Wielu zaczynających karierę zawodników miało go za swojego nauczyciela. To on potrafił podnieść drużynę w najtrudniejszych momentach, mimo przybywających nieubłaganie lat. Wiecznie uśmiechnięty, nigdy nie odmawiał pomocy młodszym kolegom. Łącznie dla Wybrzeża zdobył 1682 punkty, co jest trzecim wynikiem w historii.

Trudne pożegnanie

Swoją niezwykle bogatą karierę pan Henryk zakończył w 1981 roku, żużel stanowił całe jego życie, ścigał się dwadzieścia osiem lat i z motocykla zsiadł w wieku 45 lat. Ostatnie sezony w karierze dalej trzymał wysoką formę i nie raz ratował nas w najbardziej dramatycznych momentach. Jego cechy charakteru i zawziętość na torze wciąż doceniali wszyscy zawodnicy z którym szło mu rywalizować czy współpracować. Heniu był znakomitym kolegą. Gdy przyszedłem do Wybrzeża w 1977 roku, nadal prezentował się bardzo dobrze na torze, mimo że na głowie było widać już siwe włosy - wspomina Zenon Plech. Po zamknięciu swojej bogatej kariery nie zakończył się jednak jego romans z czarnym sportem. Jak większość byłych zawodników zajął się trenowaniem przyszłych pokoleń zapaleńców- Ojciec trenerką pałał się już w Unii Leszno. Tacy zawodnicy jak Zdzisław Dobrucki czy Zbigniew Jąder wyszli spod jego ręki - mówi Piotr Żyto.  Ostatni raz kibice mogli zobaczyć go na torze w 1992 roku podczas zawodów old boyów zorganizowanych przez Barry'ego Briggsa. Zawodów tych nie może zaliczyć do udanych, upadł i uszkodził kręgosłup, wyszedł z tego na szczęście bez szwanku. Jego karierę najlepiej podsumowują słowa syna- Ojciec w żużlu osiągnął wszystko. Był pierwszym mistrzem Polski, który założył Czapkę Kadrowa. Pierwszym Polakiem, który wygrał indywidualny turniej na Wyspach, a także bohaterem pierwszego złotego medalu dla Polski w drużynówce. Henryk Żyto zmarł mając 81 lat, jednak jego pamięć pozostanie w nas na zawsze.

Autor: Wojciech Jagodziński

Następny mecz:

18.05.2024, 16:30 / Rzeszów

Tabela:

msc drużyna M Pkt +/-
1 Innpro ROW Rybnik 4 6 +38
2 Cellfast Wilki Krosno 3 4 +22
3 Abramczyk Polonia Bydgoszcz 4 3 +37
4 #OrzechowaOsada PSŻ Poznań Poznań 3 3 +31
5 Arged Malesa Ostrów Wielkopolski 3 2 +1
6 Texom Stal Rzeszów 3 2 0
7 Energa Wybrzeże Gdańsk 4 1 -35
8 H.Skrzydlewska Orzeł Łódź 4 0 -60

Social Media

Nasi Partnerzy

Sponsor Tytularny

Partnerzy Główni

Sponsor Strategiczny Plus