Już tylko niecały miesiąc pozostał nam do zainaugurowania sezonu 2019. Niecierpliwi fani gdańskiego Wybrzeża z pewnością już odliczają dni do pierwszych treningów i wyjazdowego spotkania w Gnieźnie. W dzisiejszym wydaniu z cyklu mecze dekady postanowiliśmy wyjść naszym kibicom niejako naprzeciw i przypomnieć jeden z najciekawszych i godnych zapamiętania spotkań w ostatnim dziesięcioleciu - wyjazdowy pojedynek z drużyną gnieźnieńskiego Startu, który całkowicie odmienił losy awansu do Ekstraligi.
Do Gniezna gdańszczanie udali się w dobrych nastrojach zbudowani dwoma zwycięstwami z rzędu kolejno z Grudziądzem oraz Gnieznem. Wybrzeże nie mogło już jednak ograniczać się wyłącznie do wygranych na własnym torze. Do osiągnięcia upragnionego awansu podopieczni Stanisława Chomskiego musieli zacząć punktować także na wyjazdach, a lepszej okazji ku temu by zrobić to właśnie w Gnieźnie po prostu nie było. Wszak to właśnie ekipa z Grodu Lecha była na tamtą chwilę głównym rywalem Wybrzeża w walce o awans do Ekstraligi. Zwycięstwo gospodarzy w tym meczu postawiłoby gdańszczan w arcytrudnym położeniu przed dwoma ostatnimi meczami sezonu, a walkę o awans prawdopodobnie trzeba by było odłożyć na kolejny sezon.
Spotkanie od początku lepiej układało się dla gnieźnian. W inauguracyjnej rywalizacji jako pierwszy linię mety przeciął Max, ale tuż za nim uplasowali się Krzysztof Jabłoński i Jesper Monberg. Gonitwy 2 i 3 to z kolei wygrane gospodarzy 4:2. Najpierw w biegu juniorskim Woffinden pokonał Warda za którego plecami uplasowali się kolejno Gomólski i Sperz, a następnie Nicholls uporał się z dobrze dysponowanym tego dnia Stachyrą, a tuż za nim na linię mety wjechał młodszy z braci Jabłoński - Mirosław. W jeszcze trudniejszym położeniu gdańszczanie znaleźli się po biegu szóstym. Najpierw duet Nicholls - Mirosław Jabłoński podwójnie pokonał parę Gafurov - Max, który na domiar złego zdefektował na starcie, z kolei w odsłonie szóstej 4:2 dla Gniezna przywiozła para Szczepaniak - Woffinden, których przedzielić zdołał Stachyra. Wówczas na tablicy wyników widniał wynik 23:13 i chyba tylko najbardziej zagorzali optymiści z gdańskiego obozu zdawali się wierzyć, że drużyna Stanisława Chomskiego zdoła jeszcze odwrócić losy tego meczu i całego sezonu.
Sygnał do odrabiania strat dali nasi żużlowcy już w biegu siódmym. Słabo dysponowanego Damiana Sperza zastąpił Ward, który do spółki z Zetterstroemem odnieśli podwójne zwycięstwo i zniwelowali straty do sześciu punktów (27:21). Gdańszczanie poszli za ciosem i w biegu dziewiątym powtórzyli podobny manewr. Tym razem do świetnie dysponowanego Warda dołączył Stachyra, a w pokonanym polu pozostawili silną parę Startu Woffinden - Krzysztof Jabłoński. Gdy wydawać się mogło, że Wybrzeże zaczęło odzyskiwać wigor, szybką ripostą odpowiedzieli gnieźnianie. Brytyjsko - polska para Mirosław Jabłoński - Scott Nicholls pewnie pokonała osamotnionego Zetterstroema i po dziesiątym biegu Gniezno po raz kolejny odskoczyło na bezpieczną dla siebie przewagę (36:30). Wybrzeże zdawało się jednak nie powiedzieć ostatniego słowa w tym meczu. W biegu jedenastym z bardzo dobrej strony po raz kolejny pokazał się Dawid Stachyra, który wyraźnie rehabilitował się za bardzo kiepski początek sezonu w swoim wykonaniu. Trzecia pozycja na mecie Maxa pozwoliła po raz kolejny zniwelować straty do czterech punktów (35:31). Jeszcze większe powody do zadowolenia licznie zgromadzeni kibice z Gdańska mieli w biegu dwunastym, który miał aż dwa akty. W pierwszym z nich na prowadzenie wyszli Max oraz Ward, a tuż za nimi znajdował się Nicholls. Stawkę zamykał Kacper Gomólski, który jadący daleko za resztą stawki zanotował upadek. Sędzia Wojciech Grodzki zinterpretował postawę wychowanka Startu jako niesportową i wykluczył Gomólskiego do końca zawodów. Powtórka biegu należała także do Wybrzeża, zostawiając w pokonanym polu osamotnionego brytyjczyka.
Przed ostatnimi trzema biegami mieliśmy więc swoisty status quo i na dobrą sprawę mecz zaczął się od początku. Wobec coraz lepszej postawy w ostatnich biegach nasza drużyna zdała się pójść za ciosem. W biegu trzynastym Wybrzeże po raz pierwszy po dramatycznym pościgu przez całe spotkanie, wyszło na prowadzenie. Swoją wartość znowu pokazał Ward, dla którego tylko niebo zdawało się być limitem w tym spotkaniu, jak i całym doskonałym sezonie. Jeden punkt dowieziony przez Zetterstroema pozwolił na minimalne prowadzenie (38:40), którego gdańszczanie jak się później okazało nie oddali już do końca. Kropkę nad "i" Wybrzeże postawiło w biegu czternastym. Najlepszy duet tego sezonu w gdańskim obozie Ward - Zetterstroem podwójnie pokonał Woffindena i Monberga, a kibice, którzy przyjechali z Gdańska by obejrzeć to spotkanie wręcz oniemieli z radości. Wynik 45:39 nie pozostawiał złudzeń kto był lepszą drużyną w tym spotkaniu. Ostatni bieg ku pokrzepieniu serc gnieźnieńskich kibiców wygrał Start 4:2, ale wobec rozstrzygniętych losów spotkania w biegu czternastym ta wygrana na niewiele się zdała.
Lotos Wybrzeże Gdańsk: 47
1. Mikael Max (3,d,2,1,3,0) 9
2. Renat Gafurov (d,1,-,-) 1
3. Dawid Stachyra (2,2,3,3,2) 12
4. Kamil Brzozowski (0,0,-,-) 0
5. Magnus Zetterstroem (3,2*,1*,1,1,2*) 10+3
6. Damian Sperz (0,u,-,w,-) 0
7. Darcy Ward (2,3,2*,2*,3,3) 15+2
Start Gniezno: 43
9. Krzysztof Jabłoński (2,0,0,-) 2
10. Jesper B. Monberg (1,1,-,2,1) 5
11. Scott Nicholls (3,3,2*,1,1) 10+1
12. Mirosław Jabłoński (1,2*,3,0,-) 6+1
13. Michał Szczepaniak (2,3,3,0,3) 11
14. Kacper Gomólski (1,1,-,0,w) 2
15. Tai Woffinden (3,1,1,2,d) 7
NCD: Tai Woffinden i Scott Nicholls (63,27 w biegu II i III)
Sędzia: Wojciech Grodzki
Widzów: 10000
Autor: Redakcja
msc | drużyna | M | Pkt | +/- |
---|---|---|---|---|
1 | Cellfast Wilki Krosno | 4 | 8 | +42 |
2 | Innpro ROW Rybnik | 4 | 8 | +38 |
3 | Abramczyk Polonia Bydgoszcz | 4 | 6 | +37 |
4 | Arged Malesa Ostrów Wielkopolski | 4 | 4 | +4 |
5 | #OrzechowaOsada PSŻ Poznań Poznań | 4 | 3 | -19 |
6 | Texom Stal Rzeszów | 4 | 2 | -7 |
7 | Energa Wybrzeże Gdańsk | 4 | 1 | -35 |
8 | H.Skrzydlewska Orzeł Łódź | 4 | 0 | -60 |