Daniel Kaczmarek po meczu z PSŻ-em Poznań. "Udało się przełamać ten 15. wyścig"

04.06.2023, 18:10

2 czerwca obchodził 26. urodziny, a dzień później poprowadził Zdunek Wybrzeże Gdańsk nie tylko do zwycięstwa z InvestHousePlus PSŻ Poznań, ale też przyczynił się do zdobycia punktu bonusowego.

- Na początku spotkania mieliśmy problemy, ale później doszliśmy do ładu ze sprzętem i było już w porządku - powiedział Daniel Kaczmarek.

Jego dorobek w meczu z PSŻ-em Poznań to 10+2 (2,1*,1*,3,3). Dwie trójki wywalczył, gdy startował z czwartego pola i mógł napędzić się na wyjściu z pierwszego łuku. Szczególnie ważne było to ostatnie zwycięstwo, bo miało miejsce w wyścigu piętnastym, dzięki czemu udało się zgarnąć nie tylko dwa punkty za meczową wygraną, ale też bonus za lepszy wynik w dwumeczu.

- Szczerze mówiąc, nawet zapomniałem, że była powtórka. W końcówce pierwszego okrążenia spojrzałem przez lewe ramię i spojrzałem, że jedzie za mną Nicolai Klindt. Mieliśmy plan, że ten szybszy po prostu ma uciekać, bo była jedna ścieżka. Dopiero pod koniec zobaczyłem, że drugi już nie jest Nicolai, tylko Aleksandr Łoktajew. Na szczęście udało mi się dowieźć do pierwsze miejsce. Trzeci raz jechałem w piętnastym wyścigu. Wcześniej przywoziłem zera, teraz wygrałem, więc dobrze, że udało się to przełamać - przyznał.

Gdy rozmawialiśmy po spotkaniu w Bydgoszczy Kaczmarek wspomniał, że po swoim pierwszym starcie doszło do strat w boksie. Teraz jednak nic u niego nie "latało". - Było spokojnie. Po tej sytuacji w Bydgoszczy pomyślałem sobie, że był to pierwszy taki przypadek od jedenastu lat, gdy jeżdżę na żużlu, że zdarzyło mi się coś rozwalić. Wtedy bardzo mnie zdenerwował ten defekt. Nie będę tego rozwijał, ale dało się tego uniknąć. I to mnie tak wkurzyło, bo gdyby to była złośliwość rzeczy martwych, to oczywiście też byłbym zły, ale nie aż tak. Teraz wyciągnęliśmy wnioski i zwracamy uwagę na najmniejsze szczegóły - powiedział Kaczmarek.

W piątek "Daniels" świętował 26. urodziny, choć nie do końca. Na to zwyczajnie nie było czasu. - Dopiero po godz. 23 wyszliśmy z warsztatu. Robiliśmy motocykle po wspomnianym defekcie w Bydgoszczy. Wszystko było rozbierane w drobny mak i sprawdzane - zaznaczył.

Autor: Redakcja